Zanim wiosna zagościła w kalendarzu i zaczęliśmy podejmować decyzję związane z budową domu, postanowiliśmy zaczerpnąć trochę świeżego powietrza i zasmakować prawdziwej zimy w górskim kurorcie. Od ostatniego urlopu minęło już sporo czasu, więc długo się nie zastanawialiśmy, wzięliśmy tygodniowy urlop i pojechaliśmy w trójkę do Karpacza. Jesteśmy zwolennikami aktywnego wypoczynku, więc w planach były całodniowe, piesze wędrówki po dotąd jeszcze nam nieznanych górskich szlakach. Z kolei Karkonoski Park Narodowy słynie z tego, że jest przyjazny dla czworonogów, stąd też wybór padł na ten rejon Polski, a nie ukochane Tatry, do których mamy ogromny sentyment.
Wyjazd zaplanowaliśmy na początek marca, kiedy na termometrze temperatury w ciągu dnia dochodziły do -10 stopni, a w nocy nawet do -20. Wcześniej za pośrednictwem portalu Booking.com zarezerwowaliśmy nocleg w pensjonacie Sasanka. Jak się okazało, wybór był strzałem w dziesiątkę! Spokojna i ustronna okolica, piękne widoki dookoła oraz duży ogród do wspólnych zabaw z psem. Sam widok z okna na najwyższy szczyt Karkonoszy też był niczego sobie!
Na pierwszy cel obraliśmy sobie oczywiście Śnieżkę. Wyruszyliśmy wczesnym rankiem, gdy termometr wskazywał 18 kresek poniżej zera. Ciepło ubrani z gorącą herbatą w termosie i suchym prowiantem wyruszyliśmy ku górze. O ile w samym Karpaczu śniegu było tyle, co kot napłakał, tak im wyżej szliśmy w górę, tym śniegu przybywało. Oczywiście największą radość ze śniegu miał Dexter, który jak małe dziecko wskakiwał w największe zaspy i chwytał łapczywie śnieg na każdym kroku.
Same góry okazały się idealne do uprawiania dogtrekkingu. Na samym szlaku spotkaliśmy się również z wielką serdecznością ze strony innych turystów, których oczywiście Dexter oczarowywał swoim urokiem osobistym. Zdążyliśmy się już przyzwyczaić, że Dexter budzi duże zainteresowanie, gdy idziemy z nim do kawiarni, restauracji lub wchodzimy do sklepu. Tak też było i na samym szczycie Śnieżki, gdzie większość właścicieli wjeżdżała ze swoimi “podręcznymi” czworonogami gondolką od czeskiej strony, a Dexter razem z nami dzielnie się wspinał po dość stromym, wyślizganym zboczu góry.
Po każdym dniu wędrówki zasypialiśmy jak dzieci tuż po wieczorynce, by następnego dnia wcześnie rano wstać i wyruszyć w kolejną podróż. W ciągu 4 dni zdążyliśmy wejść m.in. na Śnieżkę, Słoneczniki, Czarną kopę i Skalny Stół, odwiedziliśmy parkrun Jelenie Góra, a także pojechaliśmy na czeską stronę granicy do Szpindlerowego Młyna, gdzie podziwialiśmy ogromne stoki narciarskie, na widok których oniemieliśmy z wrażenia.
Wszystko co dobre szybko się kończy, tak więc po 6 dniach pełni wrażeń i przyjemnego zmęczenia wróciliśmy na niziny by dalej obmyślać plany związane z zagospodarowaniem naszej działki. Karkonosze okazały się być wspaniałym miejscem do zimowych wędrówek i aktywnego wypoczynku z psem i z czystym sumieniem możemy polecić to miejsce każdemu miłośnikowi pieszych wędrówek 🙂